- Łowczyni. Samotna łuczniczka - przypominał sobie kolejne szczegóły. - Ale podobno od roku z okładem...

- Mhm. - Łowczyni. Samotna łuczniczka - przypominał sobie kolejne szczegóły. - Ale podobno od roku z okładem... prawie od dwóch lat... Policzył w myœlach. - fakt. 2 wakacji. - No cóż: byłam w Dartanie, więc nie mogłam być tutaj, to przecież nieskomplikowane. Patrzył zaintrygowany. - Niebywałe. czy też niezwykłe. Ale nie stój tak, oraz to dodatkowo boso! - rzekł z dezaprobatą. - czy też powiedz wreszcie, co cię do mnie sprowadza o tak... hm, dziwnej porze. Dlaczego nie przyszłaœ za dnia? - zapytał znowu. - Obojętne, jej godnoœć A.B.D.Karenira czy Łowczyni, owych osób nie odprawia się od drzwi! Poprosiła spojrzeniem o miód. Napełnił srebrny kubek oraz podał jej. Skinęła głową, bezceremonialnie przysiadając na stole. - Nie odprawia się od drzwi... No, chyba nie. Ale jak już mówiłam, nie trzeba, żeby widziano mnie w twojej rezydencji, książę. A już w ogóle nikt nie powinien wiedzieć, że się znamy... oraz to znamy świetnie. - Przygryzła wargę, powœciągając wesołoœć: uroczystoœci œlubne Księcia Przedstawiciela w Rollaynie trwały bez mała dwa tygodnie... oraz wydarzyło się dużo. - To fakt - mruknął zakłopotany mężczyzna. Znakomitych goœci podejmowały kolejno największe Domy stolicy. Był wieczór w mieszkaniu A.B.D., gdy wina okazały się zbyt mocne... Armektańscy oraz dartańscy nosiciele œwietnych nazwisk wymiotowali zgodnie pod stołami, całowali oraz obejmowali niewolników. Karenira - zupełnie pijana - jeŸdziła na oklep na swym mężu, polując na wilka. Zwierzę to wyobrażał, szczególnie wiernie, jego godnoœć Ramez. - lepiej, by nikt o naszej znajomoœci nie wiedział - powtórzyła. - Nawet moi przyjaciele. Szczególnie moi przyjaciele... Postawiłoby mnie to w niezwykle kłopotliwej sytuacji, wasza wysokoœć. - Twoi przyjaciele? Kiwnęła głową. - Tak, książę. Właœnie w ich sprawie przyszłam do ciebie. A œciœlej: w twojej oraz ich sprawie. - Słucham, wasza godnoœć. - Odsunął nieco krzesło od stołu oraz oparł się wygodnie, wyciągając nogi. - Chyba szykuje się wojna w prowincji... czy nie tak, książę? Patrzył wyczekująco. Uniosła kubek oraz napiła się miodu. - Grombelard - powiedziała. - Pięć miast oraz trochę wiosek przy dartańskiej oraz armektańskiej granicy, dodatkowo przed Górami Wąskimi. Właœciwie cała reszta to góry. Nie chcę pomniejszać twego wpływu, książę, ale zarządzasz, w imieniu imperatora prowincją, która przynosi niesłychanie małe zyski, chyba nawet mniejsze, niż potrzeba na pokrycie kosztów utrzymania grombelardzkiej armii oraz floty i siedzących tu urzędników. No oraz przedstawicielskiego dworu... Armekt rządzi tymi pięcioma miastami oraz tyle. Całe to jogging legionistów po górach trudno nazwać roztaczaniem kontroli. W Ciężkich Górach po staremu królem okazuje się ten, kto najmocniej trzyma miecz w ręku oraz ma doœć rozumu oraz sprytu, by narzucić swą wolę ludziom identycznego pokroju. - Czy ty jesteœ kimœ takim? - Wcale nie - zaprzeczyła. - Ja, książę, jestem najbardziej zdumiewającą kobietą Szereru, to wszystko. Dla mnie Grombelard okazuje się pusty. Nie ma w nim nikogo. Od nikogo nic nie chcę, nikogo nie potrzebuję... Mogę przyjœć do ogniska żołnierzy samoczynnie jak do ogniska rozbójników. Jedni oraz drudzy powitają mnie bez entuzjazmu, ale zwykle z szacunkiem. Wiesz już, dlaczego jestem królową, Panią Gór? bo stoję obok wszystkich oraz ponad wszystkim. Robię coœ, czego nie robi nikt inny, nikt ze mną nie konkuruje, nikomu nie przeszkadzam. Są dwa Grombelardy, wasza wysokoœć, oraz ten drugi należy do mnie, tylko oraz wyłącznie do mnie. Nawet ty, nawet sam imperator nie ma tak świetnie; ciągle ktoœ wam staje na drodze, chce tego, czego oraz wy chcecie - bo władzy, bo złota, bo owych, a nie innych porządków. Ja nie. Jestem królową Grombelardu. Niespodziewanie uœmiechnął się. - bardzo buńczuczne zagwarantowanie - rzekł z lekką ironią. - Czemu służy ten wstęp, wasza godnoœć? W skupieniu patrzyła na swą bosą stopę, kołyszącą się nad posadzką. - Ty naprawdę bijesz kobiety, wasza wysokoœć? - zapytała. - W swojej sypialni? wiele dziwnych rzeczy usłyszałam dzisiaj...